Większość z nas, którzy myślą praktycznie o swoich interesach finansowych ma swoje konta osobiste w bankach, na które spływają pieniądze z wynagrodzeń, emerytur i rent, prac zleconych itp. i z których opłacamy później nasze należności. A wybiera je miedzy innymi poprzez ranking kont osobistych. Kont osobistych nie należy mylić z kontami oszczędnościowymi, bowiem na konta oszczędnościowe składamy swoje nadwyżki finansowe. Jednakże jest jeszcze wiele osób – przeważnie starszych – które mimo wszystko wolą jednak trzymać swoje pieniądze w domach, a jeżeli już decydują się na bank to raczej wybierają banki tradycyjne i tradycyjne konta osobiste. Internetowe banki nie wzbudzają w nich aż takiego zaufania, a po drugie na komputerach trzeba się znać. Młodzi ludzie wolą jednak elektroniczne systemy, dlatego wybierają internetowe konta osobiste. Dla nich najważniejszy jest czas i dla nich internet nie ma żadnych tajemnic. Ale wybór kont internetowych też determinuje ranking kont osobistych. Nie oznacza to bynajmniej, że starsi ludzie nie uczestniczą w internetowym życiu i internetowej bankowości. Banki elektroniczne mają wiele ciekawych propozycji a jedną z ostatnich są premie za sprowadzenie do banku kolejnego klienta. Tak na przykład do niedawna czynił /czyni?/ mBank, który za każdego nowe klienta, który otworzył w tym banku rachunek osobisty lub firmę, która otworzy w tym banku rachunek, płacił 50 złotych. Jeżeli ktoś spełniał warunki określone programem bankowym otrzymywał premię wypłacaną 15-go każdego dnia roboczego miesiąca. W ciągu roku można było polecić bankowi aż 24 osoby lub firmy i zainkasować 1200 złotych. Ale jak to bywa były też warunki – trzeba było mieć w mBanku aktywne konto. Tymczasem jak się wydaje, konta osobiste są dla banków rzeczą ważniejszą niż na przykład kredyty czy depozyty bankowe, mimo, iż jak twierdzą na kontach tych nie zarabiają, a w wielu przypadkach nawet dopłacają. Jest to oczywistą bzdurą, bowiem konta osobiste działają w bankach na zasadzie naczyń połączonych. Na przykład klient może otrzymać promocyjny kredyt bez prowizji i zmniejszonych opłat, ale na przykład musi mieć aktywne konto w tym banku, z określoną miesięczną wpłatą. Klient może liczyć na taki kredyt, ale musi skorzystać z drogiej usługi. Przykłady można mnożyć. Na przykład ostatnio banki każą sobie płacić za wpłaty na konta osobiste czy też firmowe w bankowych placówkach. Jest to naprawdę niemała prowizja dla tych klientów, którzy nie korzystają z serwisów elektronicznych – przelewy przez internet póki co są jeszcze darmowe.